jaki ten węgiel wytwarza, wydobywa się z kominów Glazgowa i stanowiąc zbyt zbitą masę, aby ją mógł przerwać lub rozwiać wiatr, nie będący uraganem, układa się w grubą warstwę nad całą jego przestrzenią. Jak grubą i nieprzeniknioną jest ta warstwa, miałem sposobność widzieć, gdym przedsięwziął wycieczkę do Lanarku. Dworzec kolei jest w samem mieście, trzeba więc było jechać czas jakiś, zanim się wydobyło z jego murów. Nie patrząc wcale na te mury, dostrzegłem natychmiast przecież, że nie towarzyszą już one pociągowi. W wagonie nagle zrobiło się jasno, promień słońca, nieznany gość w Glazgowie, osiadł na twarzach obecnych, byliśmy za rogatkami. Spojrzałem. Nademną silnie jaśniała tarcza słoneczna, a za nami uciekała w stronę północy szara, gruba zasłona. Ta zasłona, to mgła handlowej stolicy Szkocyi.
Pytam teraz, czy przyjezdny z Edynburga, może nie odczuć olbrzymiej różnicy, jaką tu spotyka na każdym kroku, i czy wogóle, myśląc o przyjemnem miejscu pobytu w Europie, wyborem swoim może zaszczycić Glazgów?
∗ ∗
∗ |
Doki Glazgowa, to jedna z największych osobliwości tego miasta. Chcąc się do nich dostać, wybieram długą drogę przez Broomielow,