szeroką arteryę ruchu nad samą Clyde'ą. Ogólny wygląd tej ulicy taki sam, jak ulic innych, domy tu jeszcze więcej czarne i odrapane od innych, i tylko bliskość zasianej statkami rzeki, stanowi niejakie urozmaicenie. Kiedym tak chodził po tej ulicy i przyglądał się ruchowi, jaki na niej panuje, i domom, z których dyrekcya tego ruchu wychodzi, oczy moje uderzyła jedna firma. W niewielkim domku, nad małym sklepem wisiał szyld, a na nim drobnemi literami stały słowa: „Abraham's Exchange Office“ (kantor wekslu Abrahama). Abraham naszych żydków mi przypomniał, a może, myślę, i ten tu w dalekim Glazgowie, z naszych także pochodzi?
Wchodzę do sklepu, gdzie zastaję starego żyda, stojącego obok młodej kobiety, i naturalnie zaczynam rozmowę po angielsku. A że leżało mi właśnie na sercu, iż w Edynburgu nie chciano mi za żadne pieniądze zmienić monety rosyjskiej, i skutkiem tego postawiono mnie w konieczności posyłania takowej do Londynu, przeto opowiedziałem mu w krótkości, ten po raz pierwszy w życiu, wydarzony mi wypadek. Abraham objaśnił mnie, że stało się to z tego powodu, iż Edynburg bezpośrednich stosunków z Rosyą nie ma, rzekł przecież, że on chętnie wyświadczy mi tę przysługę, choć i w Glazgowie — dodał — z monet zagranicznych mają przeważnie do czynienia ze złotem francuzkiem
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/250
Ta strona została uwierzytelniona.
— 242 —