Clyde’y na południu roztaczają przed oczami twemi prawdziwie romantyczne choć spokojne widoki, to, co północ tego miasta zamyka w swoich granicach, przedstawia się tak czarodziejsko i wspaniale, że zaiste zaćmiewa sobą wszystko. Idźmyż więc tam na tę północ, oprowadźmy po niej czytelnika, i niech niedołężne nasze pióro stara się oddać mu to, na co ołówka i pendzla zamało, co pojąć i odtworzyć mogłaby wiernie sama tylko poezya.
Wyjeżdżamy zatem koleją żelazną z Glazgowa do Balloch. Mijamy Dumbarton i znajdujemy się w dolinie rzeki Leven, w kraju zasianym fabrykami i warsztatami, świadczącymi o przedsiębierczości jego mieszkańców. Kraj ładny, choć nic nadzwyczajnego oku nie przedstawia, ale po Glazgowie nie wiele potrzeba, aby zachwycić. To też zachwycamy się wszyscy jak jesteśmy z okien pociągu widokami, jakie przesuwają się nam jak w panoramie, i w krótkim czasie przebywamy niewielką przestrzeń, oddzielającą Loch-Lomond od Glazgowa. Balloch jest właśnie ostatnim punktem na drodze do tego jeziora, do którego docierają parochody, tu więc wysiadamy wszyscy, i za chwilę, wszyscy zostajemy przeniesieni na pokład statku, który oczekuje na nas w przystani.
Jezioro Loch-Lomond, oddalone o 20 mil angielskich od Glazgowa, jest największem je-
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/282
Ta strona została uwierzytelniona.
— 273 —