bami bez skrzeli i pływającemi wyspami“. Fenomen pierwszy daje się wytłómaczyć tem, że szerokie wody jeziora na południu masą swą całą uderzają w stronę węższej północy i tworzą fale, jak gdyby uformowane przez wiatr, drugi, że w jeziorze jest mnóstwo wężów, które mają pływać z jednej wyspy na drugą, a trzeci, że często spotyka się tu obszerne kępy sitowia przenoszące się po tych obszarach wodnych z miejsca na miejsce. Widzimy więc, że legenda przyczepiła się do tych wód tajemniczych, i poezya fantazyi ludowej roztoczyła nad niemi swoje skrzydła.
W szerszej swej części na południu, jezioro Loch-Lomond zasiane jest gęsto wyspami. Jest ich tu kilkanaście większych i mniejszych. Rozrzucone na niewielkiej przestrzeni, porosłe bujnym lasem, dają one tak piękne widoki, że piękniejszych, wyśnić nawet w najczarowniejszym śnie niepodobna. Ale płyńmy i przyglądajmy się tym widokom.
Przedewszystkiem, zaledwie stajemy w Balloch, widzimy, że jesteśmy w świecie gór. To, czem nas dolina Clyde'y w Glazgowie i w Greenocku darzyła, znikło już niepowrotnie za Dunbartonem w dolinie rzeki Leven, ale to, co spostrzegamy tu, niepodobne jest do tego, cośmy pozostawili nad brzegami tej ostatniej rzeki. Gdzie okiem rzucisz góry. Tu Skantron Hill
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/284
Ta strona została uwierzytelniona.
— 275 —