czepiło się do niej takie podanie. W zamierzchłych czasach, kobiety szkockie z namiętnością oddawały się pijaństwu. Pojąć łatwo, jaką boleścią przepełniało to serca ich mężów! Używali więc próśb i gróźb, aby szkaradny ten nałóg z nich wykorzenić, ale gdy prośby i groźby nie skutkowały, postanowili chwycić się energicznego środka. Skoczywszy więc po rozum do głowy, upatrzyli sobie tę wyspę i pewnego pięknego poranku wysadzili je tu bez ceremonii, z kawałkiem dla każdej z nich chleba i dzbankiem wody.
Śmiech srebrny, głośny, dziecinny, był odpowiedzią na te słowa, — a ja pomyślałem sobie, coby to niektórzy z naszych, trzymanych pod pantoflami przez swoje żony mężów, dali, gdyby nieopodal ich więzień, znajdowała się taka błogosławiona, jak tu, wyspa!...
Faktem jest nieulegającym wątpliwości, że ustronne wyspy jeziora Loch-Lomond, oddawna uważane były za miejsce dobrowolnej poprawy dla nałogowych pijaków. Czytamy o tem w dziele Lorda Teignmouth: „Scotland“. W książce tej, wydanej w r. 1836, szlachetny lord opowiada, że jeszcze za jego czasów na tych wyspach osiadali ci, którzy wśród ludzi, nie mogli powstrzymać się od napojów gorących. W całej Szkocyi utrzymywała się legenda, że tu było królestwo duchów i strachów, nikt więc nie
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/287
Ta strona została uwierzytelniona.
— 278 —