Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/289

Ta strona została uwierzytelniona.
—   280   —

góry i wody w kraj mojego dzieciństwa, jestem tam, gdziem przed tylu laty, u progów takich samych chat, bawił się z wiejskiemi dziećmi, gdzie taki sam jak tu wznosi się niepokaźny kościół, gdzie niedaleko jednak niestety leży grób mojej matki!
Luss, jest ulubioną stacyą klimatyczną dla Anglików i Szkotów. Przyjeżdżają tu oni co lato z rodzinami swemi, a że i dalsze okolice tego miasteczka, są równie interesującemi dla turysty, jak blizkie, przeto chętnie spędzają tu całe miesiące. Okoliczne więc góry Glenmaachan, Glenmacurn i Glenfinlas, roją się od wiosny do jesieni podróżnymi, a i w tej chwili zdaleka widzę, jak całe ich gromady pną się na ich wierzchołki, napełniając powietrze śmiechem, śpiewem i wesołymi okrzyki.
Posłuchajmy jednego z tych wesołych śpiewów i skorzystajmy z tego, że nasz Odyniec tak pięknie przyoblekł go w polską sukienkę. Jest to śpiew popularny bardzo w Szkocyi, jak wogóle wszystko, co wyszło z pod pióra twórcy „Pani Jeziora“. W tej chwili rozlega się on w Luss donośnie.
Oto wierny jego przekład:

„Nasz klecha nam prawi, koszałki, opałki,
„Że Paweł, czy Gaweł, zakazał gorzałki,
„Że pełna baryłka, lub gąsior pękaty,
„Pęcznieją grzechami jak szatan brzuchaty: —