tak miłośnie z poza mgły przyświecające ziemi, i podobne raczej do miesiąca w pełni, niż do rozżarzonej zawsze u nas latem kuli, jakże zachęca do śmiechu i wesela! To też weseli tu się wszystko, to też wszystko nastrojone jest na podniosłą nutę, a obrazem tego ogólnego nastroju, jesteśmy my, którzy w liczbie około stu osób, porzuciwszy troski w domach naszych, mkniemy szybko środkiem tego prawdziwego raju na ziemi, nie myśląc nawet, że poza sobą pozostawiamy tyle smutków. Mkniemy, a w sercach naszych odbija się echo zasłyszanej w Luss piosenki:
„Obcesem z tym biesem, jak tylko się złowi,
„Tańcujmy, całujmy, a liga mędrkowi“.
W życiu, które ma więcej chwil smutnych niż przyjemnych, gdzie śmiech wesela zalewa prawie zawsze morze łez, jakże pożądane są takie dnie, w których człowiek zapomnieć może o tem, co mu rozrywa serce na sztuki. Ileż balsamu kojącego boleści, ileż siły do walki z dalszemi przeciwnościami na tym padole płaczu wlewają one w nasze zbolałe prawie zawsze, i przepełnione smutnemi wspomnieniami prawie zawsze dusze!...
Zaraz za Luss, szerokie, jak powiedzieliśmy wyżej, u swojej podstawy, na pięć mil jezioro, zaczyna się gwałtownie zwężać, i zamienia się