które połączyły je z resztą świata. Dawniej, kto chciał się przyjrzeć jego obrazom, musiał piąć się po stromych ścieżkach gór Trosachu, i nieraz życiem, zwłaszcza w dzień niepogodny, przypłacał swoją niewczesną ciekawość. Dziś, kto tylko do Glazgowa przyjedzie, nawiedza to urocze jezioro, a komfort, jaki spotyka tu na każdym kroku, przekonywa go, że znajduje się w kraju, który wszelkie przeciwności natury zwalcza i powala o ziemię energją i żelazną pracą.
Ale oto i statek nadchodzi, czas odjeżdżać, gdyż po drugiej stronie jeziora, czekają na nas nowe omnibusy, aby nas przewieźć przez grzbiet Trosachu. Pokrzepiamy się więc czem możemy w hotelu i umieszczamy na wieczną rzeczy pamiątkę nazwiska nasze, w przygotowanej tam w tym celu książce. Zapisuję nazwisko moje, dodaję przy niem wyrazy: from Poland (z Polski), i oddaję pióro innemu. Przedtem jednak rzucam wzrokiem na zapisaną kartę. Wyrazy: Washington, Filadelfja, uderzają moje oczy, a ten pan, któremu właśnie oddałem pióro, stawia poważnie przy swojem nazwisku rzeczownik: Buenos-Ayres.
Jakże wspaniałem, myślę sobie, musi być to jezioro, kiedy aż z tak odległych stron przychodzą ludzie, aby hołd oddać jego krasie!
Czy Loch-Katrine jest wspaniałe? Proszę prze-
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/300
Ta strona została uwierzytelniona.
— 291 —