Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/36

Ta strona została uwierzytelniona.
—   30   —

też, że po opuszczeniu go w drodze do Edynburga, nigdzie już podobnego mu nie znajdujemy. Istotnie, pociąg przebywszy wspaniały i śmiały aż do zuchwalstwa most na rzece, przerzyna małemi już tylko osadami zaludnione miejsca, na samej granicy Anglii i Szkocyi, pod miastem Berwick rozstaje się z morzem, które mu z małemi przerwami towarzyszyło do New-Castle i gwałtownie skierowawszy się na zachód, zakreśla niewielki zresztą łuk i ginie na stacyi Waverley, wśród najludniejszej ulicy Edynburga, nieopodal od wspaniałego pomnika, wielkiego romantyka Szkocyi, Waltera Scotta.
Kiedym znużony ośmiogodzinną podróżą, a więcej jeszcze szalonym pospiechem pociągu, który z nieznaną mi dotąd szybkością pruł przestrzeń rozdzielającą dwie stolice Wielkiej Brytanii, pochylony od długiego siedzenia w jednem miejscu, z pakunkiem podróżnym, wydostał się na wolne miejsce, oczom moim przedstawił się prawdziwie czarodziejski widok.
Stałem na progu, bezsprzecznie jednej z najpiękniejszych i najoryginalniejszych ulic w Europie. Przede mną wznosiły się sześciopiętrowe gmachy, ogromem swoim przypominające olbrzymie budowle na Trafalgar square w Londynie, za mną w wądole sztucznie dla kolei żelaznej wydrążonym, kłęby pary wyzywająco buchały w niebo, i na prawo i na lewo snuła się długa