z powrotem na wielką klatkę schodową i po lewej ręce dostrzega się nad drzwiami napis: „pokoje lorda Darnleya“ (Lord Darnley's rooms). Przez te pokoje właśnie przejść trzeba, aby dostać się do przybytku Maryi Stuart. Ale wpierw o apartamentach jej męża słówko. Jak wszystkie wogóle pokoje w Holy-rood, tak i te, jakie zajmował lord Darnley, przepychem królewskim nie olśniewają. Posadzka jest wszędzie z prostych desek, okna wszędzie nizkie i nieobszerne, światła wszędzie niewiele. Pokój audyencyonalny,
najrozleglejszy z wszystkich, uderza tylko starymi gobelinami, ale obrazy, jakie są zawieszone na jego ścianach, i meble, jakie stoją w jego kątach, nie odznaczają się wcale wspaniałością. Toż samo da się powiedzieć o więcej niż skromnej sypialni Darnleya, i o jego gabinecie. I tu i tam, pełno miernych płócien, a w pierwszym z tych pokojów widać portret samego Darnleya w wieku młodzieńczym. Ot i cały apartament nieszczęśliwego męża Maryi Stuart, a jeżeli dodamy do tego historyczne schody prowadzące do jej komnat, przez które mordercy Riccia dostali się do nich, to będziemy mieli całkowity obraz mieszkania królewskiego małżonka, w czasie, kiedy okoliczności nakazywały mu przebywać pod jednym dachem z Maryą.
Przejdźmyż się teraz po pokojach tej ostatniej. Rozpoczynamy również nasz pochód od
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/54
Ta strona została uwierzytelniona.
— 48 —