Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.
—   56   —

podobno niebianką w dyademie. A przecież wszystkich ich jak były, nie oczyszcza wdzięk i blask klejnotów, a przecież wszystkie one, tu wpośród nas, sędziów surowych i bezwględnych znajdują. Czemuż więc Marya, wyjątek w tym ich szeregu stanowi, czemu i widz patrzący na jej portret w galeryi obrazów w Holy-rood, i czytelnik przerzucający karty jej życia, i poeta nawet sądzący ją tak bezlitośnie w swym poemacie, wszyscy oni jak są, nie mogą się oprzeć jedynemu uczuciu, które ich wszystkich w jednej mierze ożywia, uczuciu miłosierdzia i sympatyi? Oto, bo Marya Stuart, jest uosobieniem nieszczęścia, oto, bo losy jej, krwawemi, niemal od samego zarania jej dni toczyły się ścieżkami, oto bo pobłądziwszy rozkiełznaną namiętnością, tu na ziemi, pod naszemi oczami, doczekała się za swoje winy surowej kary. I jeżeli zważymy dobrze, jakiego to rodzaju była ta kara, jeśli przypomnimy sobie, że zanim dostała się w ręce Elżbiety, przedtem była ściganą i więzioną przez własnych poddanych, że zaślubiając Bothwella, wkrótce doszła do tego przekonania, że zaślubiła ostatniego nędznika, który nie był nawet w stanie dać jej tego, czego pragnęła, t. j. upojenia miłości, jeśli przed oczyma duszy naszej wyobrazimy sobie te krwawe wizye, jakie sen spędzały jej z powiek, w samotnem, wodą dokoła oblanem więzieniu w Loch-Leven, — to