Ta strona została uwierzytelniona.
I.
Droga do Anglii. — Odjazd z Vlissingen. — Myśli moje na pokładzie odpływającego statku. — Nieco historycznych wspomnień. — Podróż morzem i brzegi Tamizy. — Z Queenboro do Londynu. — Londyn. — Pierwsze wrażenie. — Cab’y i koleje podziemne. — Kilka ogólnych
uwag.
Calais, Ostenda, Vlissingen i Roterdam — są to miejsca, które najwięcej przesyłają Anglii podróżnych. Rozsiadłe łukiem nad brzegami kanału i morza, które choć myje progi aż pięciu państw, w bezgranicznej chciwości uważane jest przez Niemców za morze wyłącznie niemieckie, patrzą one oko w oko na dumny Albjon, i rok rocznie przez mętne fale wód słonych nawiedzają okrętami swymi ten kraj, który geograficznie acz zalicza się do Europy, odcięty od niej „srebrną — jak powiada Szekspir — wstęgą wody“, faktycznie stanowi świat odmienny, niewiele z Europą mający wspólnego. Kto więc gnany, czy interesem, czy chęcią nauki, czyli