wspomnień, ale mimo to i High-street ma budowle, jakich się nie spotyka nigdzie, a historya jej ściśle się wiąże z najstarszemi dziejami tego kraju. Tędy bowiem ciągnęli Anglicy, kiedy szli łupić stare fortece Szkotów, tędy wzburzony kazaniem Knoxa lud, biegł palić ołtarze papistów, tędy nie czująca się bezpieczną w Holy-rood Marya Stuart, szła do zamku, by przed własnymi poddanymi szukać schronienia w jego niezdobytych murach. A i dziś, kto tu zabłądzi, to nie dla interesu lub przyjemności, a i dziś przychodzień z dalekich stron, powoli, tak jak i na Canongate, z głową zadartą do góry, tu kroczy, a opuszczając tę ulicę, powtarza sobie w duchu, że jest ona równie jak Canongate ciekawą, że tamta niebezpiecznej konkurencyi pod względem archeologicznym, tej tu, bynajmniej nie robi. I istotnie, obie te ulice uzupełniają się wzajemnie, obie zlewają w całość jedną, i obie bezsprzecznie są najbardziej interesującemi z ulic wszystkich miast całej Szkocyi. Kiedy się wyjdzie z placyku, na którym stoi Holy-rood, i podniesie wzrok do góry, by go poprowadzić daleko środkiem obu tych ulic, to się ma perspektywę zaiste tak wspaniałą, że piękniejszej prawie wyobrazić sobie nie można. Po obu stronach długiej wązkiej linii, okazuje się wtedy oku rzęd wysokich, czarnych jak sadze domów, gdzieniegdzie kościół wieżycą w górę strzela,
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/76
Ta strona została uwierzytelniona.
— 70 —