nie byliby w stanie go pokonać, gdyby nie pułki szkockie, które w sam czas nadbiegły im z pomocą.
— Więc to nie Anglicy — pytam go — powalili na ziemię Cezara Francyi pod Waterloo?
— No sir (nie panie) — odpowiada mi, śmiało patrząc w oczy.
— To zapewne Prusacy z Blücherem?
— Not at all (wcale nie) — i znacząco potrząsa głową.
— Zatem któż, u Boga, dokonał tego, że krwawy mocarz, zamiast na tron do Paryża, poszedł na świętą Helenę na wygnanie?
— Our Scottish soldiers (nasi szkoccy żołnierze) — mówi z dumą, i przechodzi do opowieści o kampanii krymskiej, gdzie znowu „jego szkoccy żołnierze“, własnemi rękami zdobyli na wrogach armaty, stojące dziś na wałach w zamku królów, tam na wysokiem wzniesieniu.
Our Scottish soldiers, (nasi szkoccy żołnierze), te słowa malca, co nie odrósł od ziemi, a które wywołał z ust widok tych oto wojennych trofeów w tym kościele, to objaw narodowej dumy, z którą spotykasz się tu na każdym kroku. Szkocya połączyła się z Anglją, ale nie jak niewolnik ze swoim panem, tylko jak z równym równy, na podstawie dobrowolnej ugody. Na ołtarzu politycznej jedności złożyła ona wiele, lecz nie pozbyła się dla niej tego, bez czego ża-
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.
— 78 —