scu parlamentu dawnego, w roku 1824 dźwignięto gmach, który do dziś stoi, a smak wieku, nie mającego nic wspólnego ze smakiem czasów, które widziały narodziny Canongate i High-street, odbił naturalnie na nim swoje nowoczesne piętno. Dziś gmach ten o pięknych greckich kolumnach, należy do najpiękniejszych w całem mieście, tylko tu, na tej staroświeckiej ulicy, jest on zjawiskiem z innego świata. Dobrze więc, że go zasłania stara katedra, inaczej prosiłby się nieledwie, aby go usunięto z tych miejsc, w których mu jakoś ciasno i niewygodnie, w które się dostał, dzięki tylko igraszce losu.
Na wspaniałym podwórcu tego gmachu, tuż obok bronzowego pomnika Karola II, leży mała bronzowa płyta, koło której obojętnie przejść niepodobna. Jest ona tak prostą i surową, jak surowem i prostem było życie męża, kryjącego pod nią swoje śmiertelne szczątki, ale jak dom jego tam na Canongate, droższą jest dla Szkocyi od sarkofagu i pałacu niejednego jej króla. Tu bo spoczywa w ciszy i pokoju, wdali od wielkomiejskiego gwaru, człowiek, co w ciszy rzucał gromy na trony, i nie spoczął, póki surowe zasady jego, nie przeniknęły strzechy wieśniaka i zamku dumnego barona. Czytelnik domyśli się, że mówimy o Johnie Knoxie. Kiedy go tu składano w roku 1572, nad jego grobem
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/88
Ta strona została uwierzytelniona.
— 82 —