placem, na którym od rana do zmroku, wojsko szkockie, wprawia się w ćwiczenia wojenne. Plac ten, to podwórze starożytnego zamku królów.
Z którejkolwiek części miasta podniesiesz wzrok, ponad dachy domów, z każdej strony, ujrzysz na prawo i na lewo dwie wysokie góry. Jedna z nich naga, śmieje się do ciebie wesoło zielonością drzew wieńczących jej wierzchołek, druga budowlami pokryta, uderza cię powagą i majestatem piętrzących się na niej murów. Pierwsza, to Arthur-seat, miejsce rozrywki mieszkańców Edynburga, druga, Góra zamkowa, miejsce poważnej zadumy dla patryotów, wspominających wielką przeszłość kraju.
Jeżeli staniemy w pewnej odległości od zamku, i obejmiemy go jednym rzutem oka, utworzy nam się w umyśle wtedy, odbicie dość symetrycznej całości. Wprawdzie wrażenie, jakie doznamy, będzie o wiele mniej silnem od tego, jakie sprawia Wawel, gdy się nań patrzy z wód brzegów Wisły, ale zawsze gęsta masa murów tego starego zamku, sprawi efekt i poważny i silny. Wrażenie to maleje, a nawet zupełnie znika, kiedy staniemy na zamkowem podwórcu. Zbite mury, rozstąpią się wtedy przed naszemi oczami, to co stanowiło jednolitą całość, rozpadnie się na wiele niekształtnych ułamków i zobaczymy wtedy, że mamy do czynieni z ruinami, które
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/91
Ta strona została uwierzytelniona.
— 85 —