marzyć o wielkiej historycznej przeszłości Szkocyi i zahartować ducha do walki z przyszłymi jej wrogami.
Dziś zamek królów jest cytadelą i areną ćwiczeń wojskowych. Z zmienionymi warunkami politycznymi, jak Tower w Londynie, jak w Krakowie Wawel, przyoblekł się i on w inną sukienkę, a choć na jego wałach po dawnemu przechadzają się uzbrojeni żołnierze, choć paszcze armat po dawnemu groźnie spoglądają na cztery strony świata, nikt się ich nie obawia, nikt się im nie usuwa z drogi, bo każdy widzi, że stoją tu one bezużytecznie, że spełniły całkowicie swoją rolę. Tak groźny niegdyś, a dziś rdzą przegryziony pałasz, staje się z czasem zabawką dziecinną, a w starym lamusie na stosie skałkowych sztućców, wyprawiają swobodnie harce szczury i myszy!
Z pomiędzy armat, jakie na wałach stoją, wyróżnia się wielkością i przeszłością swoją, jedna. Jest to słynna Mons-Meg, wykonana podobno w XV wieku, a na te mury zawleczona dla obrony ich od nieprzyjaciół. Wielkością przechodzi ona wszystkie, i kiedyś gniew jej strasznym był podobno dla wrogów. Ale dziś? O połowę od niej mniejsza rusznica, misternie w fabrykach Kruppa wykonana, zmusiłaby ją po krótkim ogniu do milczenia, gdyby zechciała kiedy iść z nią w zawody. Szczęściem,
Strona:Odgłosy Szkocyi.djvu/95
Ta strona została uwierzytelniona.
— 89 —