(MM) nieprzenikliwość i ciężar i rozciągłość oczywiście, na tym tle, że są one właściwościami (IPN)[1]. Jeśli weźmiemy (IPN) dostatecznie małe — a granicy pod tym względem nie znajdujemy nigdzie — to możemy utworzyć dowolną (MM), mimo że będzie to przejście z jednej kondygnacji rzeczywistej, tj. żywych stworzeń, do kondygnacji koniecznej fikcji fizyka; przejście oczywiście idealne, bo z założenia my nie możemy go obserwować: my dostajemy (MM) i (MŻI) jako dysparatywne par excellence istności. Możemy brać dowolnie małe ułamki czasu i przestrzeni (jak i dowolnie wielkie), byleby nie rozważać ontologicznie Nieskończoności Czasu i Przestrzeni, do czego one (właściwie ta forma dwoista Istnienia) nas poniekąd zmuszają. Na tym polega Tajemnica Istnienia, mająca swój ekwiwalent w logice, jako niemożność podania definicji wszystkich pojęć. Pojęcia pierwotne, niedefiniowalne, wraz z pojęciem Nieskończoności implikują pojęcie ścisłe Tajemnicy Istnienia. Monadyzm cielesny nie może być przyjęty na tle doświadczenia, jednak możemy być doń zmuszeni przez eliminację wszystkich innych systemów, tak samo jak on w ostateczności nieudowodnialnych (fizykalizm, psychologizm, witalizm, idealizm, reizm), a posiadających niewygodę dwóch elementów niesprowadzalnych i wszystkie niewygody Nieskończoności, tkwiące w innych systemach albo też implikujących zupełną deformację poglądu życiowego, jak w idealizmie. W obrębie metafizyki monadystycznej nie mamy zupełnie problemu, nieodpowiedniego przenoszenia pojęć makro do układów mikro i na odwrót: jesteśmy w systemie naturalnie jednorodnym, w przeciwieństwie do monizmów, opartych o sztucznie jednorodne pojęcia, jak rzecz, zdarzenie, fakt, neutral-stuff, mind-stuff, element, jakość itp., które występują u Kotarbińskiego, Wittgensteina, Whiteheada, Russella, Edingtona, Macha, Corneliusa itp. Wskazówką co do istnienia monad jesteśmy my sami, nasi „bliźni“, zwierzęta, złożone z monad rośliny, a dalej niemożność ujęcia świata w terminach fizykalizmu, czego sam Brigdman jest najlepszym
- ↑ Ciężar nie na mocy samej struktury przestrzeni, tylko w związku z wzajemnym działaniem wszystkich monad na siebie. U mnie Przestrzeń i Czas są nierozdzielne jako jedna forma z Istnieniem, jak u Einsteina, ale w znaczeniu ontologicznym, a nie czysto fizykalnym.