POCIĄGI WŚRÓD NOCY
W muzyce nocy, przez mroki i cienie
Wyławiam uchem zawsze jeden motyw:
Owo sapanie ciężkie lokomotyw,
Odjeżdżających w dalekie przestrzenie.
I wysyłając duszę na przyszpiegi,
Widzę wyraźnie przez zamknięte oczy,
Jak wąż pociągu przez pola się toczy,
Rzucając świateł refleksy na śniegi.
W jednym z przedziałów z twarzą uśmiechniętą
Ja siedzę, bawiąc podróżnych gromadę.
Ktoś pyta grzecznie, czy daleko jadę?
Ho! ho! mój panie — jadę do Sorrento.
Po drodze Roma oczaruje duszę
I znów zaduma ruin ją rozśpiewi.
Niegdyś przed laty do fontanny Trevi
Rzuciłem solda — odszukać go muszę.
I wreszcie Capri, które o wieczorze
Wykwita z fali jak koncha perłowa.
I zadumana grota lazurowa,
Gdzie Wenus z piany zrodziła się morza.
Cudne marzenia, snute potajemnie!
Tęsknoty wiecznie wracający motyw!
Nocą, z sapaniem ciężkich lokomotyw,
Pędzą pociągi w dal — ale bezemnie.
Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/033
Ta strona została uwierzytelniona.