Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/052

Ta strona została uwierzytelniona.

SIERPIEŃ ŻYCIA



Gdy w kalendarzu życia jest już sierpień
I opadają pierwsze zwiędłe liście
Straconej wiary, zawodów i cierpień
I zdrady, która nas ściga wieczyście,
Dusza oddaje się cichej zadumie,
Lecz więcej widzi i więcej rozumie.
 
I wszystko dla niej staje się otwarte,
Co dawniej miało pieczęcie tajemnic
I przerzucając za kartami kartę
Nieznane prawdy wydobywa z ciemnic
I już inaczej patrzy się z ukrycia
Na wartość szczęścia i na wartość życia.
 
W hałasie życia ileż jest omamień?
Myśli i gwiazdy rodzą się wśród ciszy.
W głęboką studnię jeśli rzucisz kamień,
Twe ucho plusku wody nie usłyszy.
Ażeby znaleść się za życia w niebie,
Trzeba jak fakir całkiem wyjść ze siebie.

Więc gdyśmy drogę swego życia uszli
I już nam bliskie są Styksowe brody,
Wiemy dopiero, że z cierpienia muszli
Rodzi się perła najcudniejszej wody
I że ostatnim naszym manifestem
Winno być jedno: Cierpiałem więc jestem!