Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.

NA ŁĄCE



Na pachnącej tej łące
Upadniemy na wznak —
Wokół lasy szumiące,
Lecz tu cicho jest tak.

W żar bijący od ziemi
Kwiatów wsącza się woń.
Nad głowami naszemi
Niebo chyli swą toń.

Jeno dusza zawisnąć
W tym lazurze bez dna,
Jeno raz się zachłysnąć
Szczęściem, póki czar trwa.

Słyszysz? trawy źdźbło drgęło,
Jak rodząca się myśl:
To, co było, minęło,
Wypij do dna swe „dziś“.

Bo gdy zgaśnie blask słonka
I las rzuci swój cień,
Trawą stanie się łąka,
Jak codzienny twój dzień.