Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/150

Ta strona została uwierzytelniona.

Prądy Dunajca chwyciły go w kleszcze,
Więc środkiem rzeki tak jak strzała przegnał,
A kto go ujrzał, z lękiem się przeżegnał
Na myśl, że wewnątrz ktoś pozostał jeszcze.

I minął zakręt rzeki niebezpieczny,
Lecz zaraz spotkał mostu twarde przęsła —
Huk! wielki Boże! ziemia się zatrzęsła.
Umarłym ludziom odpoczynek wieczny...