Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/155

Ta strona została uwierzytelniona.

MOJE „CONFITEOR“



Chwała miłości, co niebo przechyla
Do ust, na których boska żądza gra.
Lepsza za życia jedna szczęścia chwila,
Niźli po śmierci pomnik, laur i msza.

Chwała dobroci, której czyny liczą
Srebrne anioły, stróże ludzkich ksiąg,
A choć ci za nią odpłacą goryczą,
Rozszerza duszy nieśmiertelny krąg.

Chwała przyjaźni, co smutek uśmierca,
Który tak często krew nam ciągnie z żył —
Zawsze topiłem duży kawał serca
Na dnie kielicha, gdym z druhami pił.

Chwała wszystkiemu, co nas w życiu boli:
Srebrzysta perła powstaje przez ból.
I chwała wszystkim ludziom dobrej woli
Z miast zadymionych i przeźroczych pól.

I chwała sztuce, póki życia starczy
I póki bije w nas natchnienia zdrój —
Tak jak Spartanie z tarczą lub na tarczy
Wrócimy do niej, gdy się skończy bój.

Każdy kto smutny, każdy kto w rozterce
Niech dzisiaj jaśniej popatrzy na świat.
Jak kielich niosłem przez życie swe serce,
A kto pił z niego, temu byłem rad.