MOJA PASIEKA
Kiedy myślami od życia odlecę
I zciszę serca rozbujały dzwon,
Lubię w ogrodzie siąść przy mej pasiece
W pachnącym cieniu, który rzuca klon.
Stuletnie drzewo okryło się kwiatem
Bladozielonym, jak młodziutki liść,
Więc dla pasieki jest najsłodszym bratem:
Nie trzeba pszczołom po miód dalej iść.
Patrzę, jak chmura wylatuje z ula
Prosto w gałęzie, by nie stracić sił
A dobre drzewo cicho je przytula,
Dając im słodycz kwiatów i ich pył.
Łaska słoneczna leje się z niebiosów
I złotą siatkę wśród gałęzi tka,
A drzewo dzwoni tysiącami głosów
I tak jak harfa chórem pszczelim gra
W jawę się zmienia, co było marzone,
Opada z serca smutku szara pleśń —
I dusza moja staje się tym klonem,
Co śpiewa Bogu swą wieczorną pieśń.
Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/204
Ta strona została uwierzytelniona.