Strona:Ogród życia (Zbierzchowski).djvu/235

Ta strona została uwierzytelniona.

NA HELU



Już przemierzyłem cię stopą pielgrzyma
Kraino bajki całą wszerz i wzdłuż
I już wypiłem chciwemi oczyma
Trzy twe błękity: nieba i dwóch mórz.

Już noc schylała mi brzeg swojej czary,
Aby ustami gwiazd szczęśliwość pić
I znów uciekam do swej doli szarej,
Bo jest za piękna, by tu dłużej żyć.

Ale w swej duszy twój obraz wywożę
I jeszcze ciągle w uszach moich gra,
Twe małe morze i twe wielkie morze,
Twa fala cicha i twa fala zła.

I zdaje mi się, że leżę pod drzewem
W lesie, pod którym śpi kaszubska wieś,
Ukołysany twoich mórz dwuśpiewem,
Płynący w bezkres, w nieskończoność, gdzieś...
 
Że bór nademną szumi drzew szelestem,
Między któremi widać morza skraj,
Że zapomniałem nareszcie kim jestem
I szepczę cicho chwili: Jeszcze trwaj!