Strona:Ogrody północne, I.djvu/17

Ta strona została skorygowana.

na jedném miejscu, oderwani od wszelkich zabiegów światowych, pozbawieni źycia familijnego, czemużby mówię, nie mieli się zająć, po swoich probostwach, zakładaniem sadów i uprawą ogrodów, (których tak niewiele w naszéj prowincyi widzimy,) nie tylko przeznaczonych istotnym potrzebóm, ale nawet i ozdobie: pielęgnując bowiem kwiaty, mieliby czém przyozdobiać w Swiątyniach ołtarze. Przykład z tak czci godnego miejsca pochodzący, obudziłby natychmiast naśladowców. Włościanie znaleźliby w nim nie tylko zachęcenie, ale radę, naukę i przestrogę; z czego korzystając, w krótkim lat przeciągu, znacznieby polepszyć byt swój zdołali. Nie jeden parafianin, w plebanii mógłby się nauczyć doskonalszego uprawiania warzyw, siania i sadzenia użytecznych roślin, sczepienia drzew owocowych, ochraniania ich przed ostrością naszéj zimy i t. p.; mógłby w potrzebie otrzymać od Proboscza nasion w lepszych gatunkach i niemylnéj dojrzałości, których niepewność częstokroć całą pracę zawodzi, dostałby rósczek drzew owocowych w wyborniejszych gatunkach, roślin niewinnych lekarskich i t. d. Dobroczynne te zatrudnienia, powiększając zamożność i wygody życia ludu wiejskiego, miałyby