się... Może ty będziesz wiedział, na czem polega szczęście?
Mędrzec ów — a był to prawdziwy mędrzec — odparł:
— Szczęście tkwi w rozkoszy myśli ludzkiej.
Brwi u króla poruszyły się szybko i zawołał gniewnie:
— Aha! Myśl ludzka! A cóż jest myśl ludzka?
Ale mędrzec ów — a był to prawdziwy mędrzec — uśmiechnął się tylko z politywaniem i nic nie odrzekł.
Wtedy rozkazał król wtrącić go do podziemnej ciemnicy, gdzie panował mrok wieczny i gdzie ani jeden odgłos z zewnątrz nie dolatywał. A kiedy po roku przyprowadzono do króla więźnia, który oślepł, ogłuch i ledwie się trzymał na nogach, na pytanie króla: — Co? Czy i teraz jesteś szczęśliwy? — ów mędrzec odparł spokojnie:
— Tak, Jestem szczęśliwy. Siedząc w więzieniu, byłem i królem i bogaczem, i zakochanym i sytym i głodnym wszystko to dawała mi moja myśl.
— A cóż jest myśl? — zawołał król wzburzony. Wiedz, że za kilka chwil każę cię powiesić i splunę w twą twarz przeklętą. Czy ocaleje wtedy twa myśl? I gdzież będą wtedy te myśli, które dziś mieści twa głowa?...
A mędrzec odparł spokojnie, gdyż był to prawdziwy mędrzec:
— O, głupcze! Myśl jest nieśmiertelna!
Strona:Opętana przez djabła.djvu/112
Ta strona została przepisana.
112