Strona:Opętana przez djabła.djvu/16

Ta strona została przepisana.

Nie chcieli zamącić idylli, którą mieli przed oczami, to też prawie bez szelestu przeszli na skraj drogi, tak, iż mogli byli niespostrzeżenie podejść bardzo blisko ku dzieciom, które wciąż stały przywarłszy ustami jedno do drugiego.
Mężczyzna położył już był na główce dziewuszki rękę, chcąc widocznie powiedzieć zdumionym dzieciom kilka miłych słów, gdy naraz odskoczył na bok i czemprędzej pociągnął za sobą ukochaną.
Szedł prędko i był czemś przejęty; ukochana pytała go kilkakrotnie, co mu jest?
W lesie było cicho, ciemno i uroczyście. Oto co wtedy powiedział — a głos mu zadźwięczał ukrytym smutkiem:
„Wyobraź sobie, Maryo — oni nie całowali się. Ona tylko cmokała cukierek który on trzymał w ustach!“...


16