Strona:Opętana przez djabła.djvu/19

Ta strona została przepisana.




Na zakrytej werandzie, pełnej kwitnących kwiatów w wazonach siedzi na ławce panienka w kostjumie balowym. Obok niej stoi młody kawaler. Z salonu dolatują dźwięki muzyki...
— Na panu, naturalnie, zupełnie nie można! polegać? Panie Birker!
— Czy pani znowu powraca do kwestji moich braków?
— Właśnie, że tak. Z pana wielki prostak Pan sądzi, że wszystkie panny, które cokolwiek więcej z panem żartowały, już są w nim zakochane...
— Ależ, co znowu! Uchowaj Boże!
— Nadomiar pan jest bez taktu.
— Jestem zawsze uprzejmy.
— Tego nie powiem...
— Przypuszczam, że młode panny są za bardzo dobrze wychowane, aby patrzyły krzywem okiem na biednego nieznajomego, który im nic a nic złego nie zrobił...
— Panie Birker!

19