Strona:Opętana przez djabła.djvu/22

Ta strona została przepisana.

huśtać...). — Byłem młody, pełen życia, ufności, pełen błogich nadziei — słowem pełen tych wszystkich zalet szlachetności, któremi naładowany powinien być każdy młody człowiek.
— Jednakowoż odzywano się o panu niezbyt dobrze...
— To złośliwa potwarz, panno Krogh, Ja byłem prawie niewinny.
— Czy był pan kiedy wierzącym?
— Owszem, byłem obecnym przy bierzmowaniu pewnej kuzyny i byłem ojcem chrzestnym pewnego dziecka mego przyjaciela.
— Pan ma żonatych przyjaciół?
— Nie żonatych, ale...
— Co znaczy: „ale“?
— Łaskawa Pani! Obejdźmy tę kwestję milczeniem; pani nie wolno słuchać takich rzeczy, a mnie opowiadać ich pani. A zatem, byłem młody i niewinny... Aż oto razu pewnego przybyłem na bal!...
— Czyż jest w tem coś złego?
— Sama pani przed chwilą mówiła o powadze słów, a teraz... Na balu tym spotkałem ją. Była piękna, nieprawdopodobnie piękna... wysoka, kształtna, blondyna, zalotna; piękne zęby, delikatna cera, biała szyjka...
— Nie zagłębiaj się pan dalej w detale...
— Dlaczego? Tak czy owak, zarazbym skończył swój opis. Kompetencja moja w tym względzie nie jest zbyt wielka. Brak mi w opisie tylko —

22