skandal w cyrku i wyszedł, zabierając 1000 rubli nagrody bez walki, I nic mu za to nie zrobiono... wszyscy go się bali...
Kiedy wielce towarzyski jegomość wyniósł się, champion mrugnął na mnie i rzekł:
— Widziałeś pan? Co, to ananas! Tacy oni wszyscy. Taki, proszę pana, może paplać bez przerwy. Dalibóg, pan jest pierwszym człowiekiem, który...
— No, — przerwałem z uśmiechem. Tudno, żeby mój zawód nie nauczył mnie taktu, i nie rozwinął wrażliwości...
— A pan, przepraszam, że pytam, czem się zajmuje?
— Jestem literat.
— Doprawdy? Do jakich pism pan pisuje?
— Do różnych; do dzienników, do tygodników...
— A pan, przepraszam że pytam, kiedy siada do biurka, to już ma gotowy temat w głowie?
— Prawie, że już.
— Ot, tego nie mogę zrozumieć: jak to tak komu może temat sam przyjść do głowy? Jabym proszę pana, sto lat siedział i nicby mi do głowy takiego nie przyszło...
Wzruszyłem ramionami.
— Wszystko zależy od wprawy.
— Ja także, proszę pana, raz w życiu wierszyk napisałem. Bardzo był ładny. Ale zgubiłem