Strona:Opętana przez djabła.djvu/32

Ta strona została przepisana.

gdzieś, jeżeli znajdę — to przyślę go panu do przejrzenia... Dobrze? Może go weźmie jakie pismo. Dobrze?
— Ależ, proszę bardzo...
— Ja w Petersburgu mam, proszę pana, jednego znajomego, Mikuś Drapalski się nazywa. Nie zna go pan przypadkiem?
— Nie, nie znam...
— Ten też proszę pana wierszyki ładne pisze... Szarady układa... Ach, pardon... Może mi pan powie, jak się panu podoba Rostand?
— Owszem bardzo.
— Mnie także bardzo. Coś kiedyś czytałem... A czy to prawda, proszę pana, że Gorkij jest teraz w Finlandji?
— Zdaje się, ze tak jest. Wrócił z Wioch
— A pan też wierszyki piszę?
— Nie, nie piszę.
— Tak, to trudna sprawa. Mikuś Drapaiski, to — wie pan — jak mysz się spoci...
— Hm... Różnie ludzie tworzą...
Champion świata umilkł. Uderzał się tylko po ręce rzemieniem od ramy okiennej. Myślałem, że na tem rozmowa się skończy. Ale champion nie dał za wygranę Zagwizdał coś pod nosem, ziewnął, zakrył usta, poczem znowu zapylał:
— A gdzie teraz Przybyszewski?
— Nie wiem, zdaje się że zagranicą
— A Strindberg?

32