Strona:Opętana przez djabła.djvu/57

Ta strona została przepisana.

mieszkania na willi wraz z rodzicami. Warunki: — trzydzieści rubli za cale utrzymanie. Serdeczne traktowanie, troskliwa opieka, smaczny i obfity wikt... Adres:...“
W trzy dni potem otrzymałem następującą odpowiedź:
„Szanowni Państwo!
Spieszę odpowiedzieć na Wasze sympatyczne ogłoszenie. Czy nie wzięlibyście państwo mego maleńkiego Pawełka, który w bieżącym roku pozbawiony jest możności odetchnięcia świeżem powietrzem i pofiglowania na wsi, ponieważ sprawy różnego rodzaju, zmuszają mnie do pozostania w mieście przez całe lato. A świeże powietrze tak jest niezbędne dla maleństwa! Jest to chłopczyk nie kapryśny, przeto kłopotów państwu nie przysporzy. Mam również nadzieję, że i u państwa krzywdy nie zazna. —

Z szacunkiem dla obojga państwa
N. Zawidońska“.

Tegoż dnia odtelegrafowałem:
„Zgoda. Przyślij pani albo przywieź milutkiego Pawełka. Czekamy“.

II.

Cały poranek straciliśmy na skrzątaniu się przy urządzaniu gniazdeczka dla malutkiego gościa. Kupiłem łóżeczko, postawiłem pod oknem stolik, porozwieszałem w oknach obrazki, podłogę pokryłem dywanem i — skromny pokoik nabrał pięknego, eleganckiego wyglądu...

57