właśnie stanowi znamię jego odrębności i nazywa się cechą narodową, swojską, charakterystyczną.
Do rzędu najdawniejszych zabytków osiadłości naszej na ziemiach polskich i zarazem do najstarszych okazów zbiorowej twórczości narodu należą nazwy miejsc i ludzi, ta niewyczerpana kopalnia skarbów językowych, stanowiąca obok tego wiecznie żywe świadectwo naszej własności ziemi: gdyby dziedziny nasze ktoś inny przed nami zajmował, to z pewnością pewna część nazw miejscowych brzmiałaby z cudzoziemska.
Niektóre nazwy większych rzek i gór nie dają się wprawdzie z języków słowiańskich wytłumaczyć (np. Karpaty, Tatry, Beskidy, Pieniny, Wisła, Odra, Elba i t. p.), ale też nie wywodzą się one z żadnego ze znanych nam języków i są zabytkami niezmiernie dawnych czasów i nieznanego jakiegoś języka, z epoki, która poprzedziła osiadłość.
Inne znowu nazwy na ziemiach naszych są widocznie niemieckie, jak np. Olkusz, Wolbrom, Czorstyn, Melsztyn i t. p.; ale pochodzenie ich dobrze nam jest znane: nadali je Niemcy, wezwani do Polski w wieku XIII przez Piastowiczów, po pogromie Tatarskim, aby wyludnione okolice coprędzej do dawnego stanu uprawy przywróci.
Ogromna większość nazwisk miejsc (wsi, miasteczek, gór, lasów, pól i t. d.) jest u nas szczeropolska, nadzwyczaj ciekawa i pouczająca, ale, niestety, nie dość jeszcze naukowo opracowana.
Dlaczego ludoznawstwo najwięcej poznawaniem ludu wiejskiego się zajmuje? Dla tego, że klasy tak zwane inteligentne mniej pod każdym względem zachowują odrębności narodowej w mowie, ubiorze, mieszkaniu, w zwyczajach i pojęciach; lud zaś wiejski, oddalony od miast, które nadzwyczaj ujednostajniają ludzi wewnętrznie i zewnętrznie, przechowuje wiele cech prastarych, wyróżniających plemię od innych.
Jak w językach, tak i w przeddziejowych wierzeniach szczepów aryjskich wiele było wspólności, a ślady jej dotychczas prze-