Dzieje również pełne były legiend i najnieprawdopodobniejszych baśni. Prawiono o zjedzeniu króla Popiela przez myszy, o utopionej Wandzie, o pogromcy Smoka, Kraku i t. p.; nawet postacie prawdziwe, historyczne, jak np. Łokietka, Kazimierza Wielkiego i innych przystrajano w piórka bajeczne. Utworzył się tym sposobem cały dział podań czy też legiend dziejowych, czyli historycznych, u nas zresztą wcale nie obfity. Wiąże się on z podaniami miejscowemi, ponieważ legiendy historyczne zwykle do miejsc są przywiązane.
Wierzenia i podania wogóle nie są zupełnie jednostajne we wszystkich zakątkach kraju naszego: każda dzielnica ma swoje uprzywilejowane pieśni, tańce, tańce, bajki i zabobony, tak jak ma odrębne stroje, inną gwarę i nieco różny obyczaj. Tak naprzykład Szląsk ma swoją Marzannę i „nowe latko“, ma pieśń o drzewie gadającem, ma w kopalniach Bergajsta; Kraków wspomina smoka w jamie pod Wawelem i Twardowskiego; Łęczyca opowiada o Borucie; Kaszuba i Poznańczyk prawią nam o „drobnych (dremnych) ludziach“, Krasnoludkach i t. d., i t. d.
Jan Karłowicz.