Ta strona została skorygowana.
I patrycyat i mieszczanie
I magnaty jasnozłote,
Wszyscy wielbą, mościpanie,
Jego mądrość, jego cnotę!
—
Płyną tedy sute grosze
Do szkatuły jegomości,
Aż potrosze, aż potrosze
Jeden, drugi mu zazdrości.
—
Czem talarów w skrzyni więcej,
Czem on więcej recept pisze,
Nienawidzą tem goręcej
Fachu mistrza towarzysze.
—
I zaczyna wieść skrzydlata
Głosić rzeczy straszne zgoła,
Że się mędrzec z czartem brata,
Że go do się co noc woła.
—
On to — prawią — moc mu dawa,
Z której mistrz się dumnie puszy,
Jego sława — dyabla sława,
Okupiona kosztem duszy!
—
A więc zwolna i pomału
Odstępują go pacyenci,