Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ VI.
Jako Twardowski postanowił zaprzedać się dyabłu, i jaką z dyabłem ugodę uczynił.
Twardowski siedział w swojej szkole na Krzemionkach, zadumany, myślący. Nadchodziła noc już to trzecia czy czwarta, jak wyszedł z Krakowa i samotny po Podgórzu błądził. Słońce było zaszło, gwiazdy słabo jeszcze przez jasny błękit nieba świeciły i księżyc czerwony z za drzew się pokazywał. Była jesień, pogodny wieczór, ale wicher opętany porywał kupy liścia, szamotał się z nimi i kręcił w kółko po drogach, po dolinach. Tam i siam widać było tumany piasku kręcące się także, jak pijacy powracający z gospody, i słychać było szum i szelest, a jednak niebo było pogodne, błyszczące, powietrze czyste i chłodne.
Twardowski był już postanowił nieodmiennie wezwać dyabła, widzieć go tej jeszcze nocy i po