Strona:Oppman, Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/054

Ta strona została skorygowana.

— Chodźmy pisać cyrograf.
— Służę wam ochotnie — chociaż okropną zadaliście mi pracę i ciężkom się zziajał, nimem jej dokonał.
To mówiąc, obaj udali się znowu do szkoły Twardowskiego na Krzemionki.
— A więc — Twardowski rzecze — obiecujesz mi służyć i spełniać wszystko, czego zapragnę?
— Tak jest — dyabeł odpowie.
— Uczynisz mnie najbogatszym i najmędrszym, będę leczył wszystkie choroby, będę mógł odmładzać starych, widzieć przyszłość i przeszłość.
— Wszystko się stanie, jak mówisz — znudzony dyabeł zamruczy.
— Ale ja chcę żyć długo, bardzo długo, a ty może zapragniesz skrócić moje życie?
— Nie mogę, choćbym chciał i dziś ci pewnie głowę urwać po podpisaniu cyrografu. Z tem się nie taję, iżby mi to prawdziwą sprawiło satysfakcyę. Jednakże — dodał — ponieważ tak drogo sprzedajesz duszę, słuszna jest, abyśmy ją wzięli z ciałem razem, nim jeszcze z niego wynijdzie, abyśmy cię całego i żywego ze świata porwali.
— Żywego? — krzyknął mistrz głośno — żywego?
— Tak, żywego - odpowiedział dyabeł spo-