Strona:Oppman, Kraszewski - Mistrz Twardowski.djvu/080

Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ X.
Jak Twardowski wyjechał z Krakowa i dawał różne dobre rady ludziom.

Mistrz siedział ciągle zamyślony, a nic nie przerywało jego dumania, w którem jak człek nie mający celu i nadziei, który dosiągł wszystkiego, czego pragnął, a nie miał czego zapragnąć więcej, przebiegał on swoje życie przeszłe, sądząc je i głęboko się nad niem zastanawiając. Z tego punktu, w którym dziś zostawał, jak sen wydawała mu się się tylko młodość, niepodobna nawet do wiary. Cuda jej i dziwy zjawiały się w jego pamięci, jak mary, których nie mógł spełna za rzeczywiste przyjąć. Wśród takiego to dumania o przeszłości, wpadł nagle do komnaty mistrza dworzanin królewski i, rzucając ciężki łańcuch złoty, zawołał:
— Mistrzu, król rozkazuje ci, abyś wyjechał z miasta. Oto od niego pamiątka i podarek.