Strona:Orso Sachem (Sienkiewicz).djvu/022

Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak jest, Dży: ja ciebie bardzo kocham.
Twarz jego rozjaśnia się, gdy to mówi, i staje się prawie ładna.
A jednak on sam nie wie, jak kocha tę małą jasnowłosą główkę.
Oto jak brytan swoją panią. Zresztą na całym świecie ją tylko jedną. Swoją drogą wygląda przy niej, jak smok, ale co mu to szkodzi? Nic a nic.
— Dży — mówi po chwili — posłuchaj, co ci powiem.
Jenny, która przed chwilą podniosła się, chcąc spojrzeć na konia, przyklęka teraz przed Orsem, i aby nic nie stracić z jego słów, opiera łokcie na jego kolanach, następnie, położywszy brodę na obie dłonie, poczyna słuchać z zadartą główką.
W tej chwili jednak, na nieszczęście dzieci, wchodzi do cyrku artysta na bacie, a wchodzi w jak najgorszym humorze, albowiem próba ze lwem zupełnie się nie udała.
Wyłysiały ze starości zwierz, który radby, żeby mu już raz dali święty spokój, żadną miarą nie chciał rzucać się na artystę — pod razami bata chował się tylko w głąb klatki. Dyrektor myślał z rozpaczą, że jeśli to lojalne [1] usposobienie nie opuści lwa do wieczora, to «koncert na bacie» może się nie udać, bo bić lwa, który się odwraca, nie jest większą sztuką, niż zacząć jeść raka od ogona.
Humor dyrektora jeszcze się pogorszył, gdy

  1. Lojalny (z franc.) — prawy, uczciwy, wiernopoddańczy.