Ktoby w późniejszych czasach odwiedził już kilkunastotysięczną Antylopę, tenby w bogatych kupcach miejscowych nie poznał tych niemiłosiernych wojowników, którzy piętnaście lat temu spalili Chiavattę. Dzień schodził im po sklepach, warsztatach, biurach; wieczory spędzali w piwiarni «pod Złotem Słońcem» przy ulicy Grzechotników. Słuchając tych głosów trochę powolnych i gardłowych, tych: Mahlzeit! Mahlzeit! [1], tych flegmatycznych: Nun ja wissen Sie, Herr Müller, ist das aber möglich? [2], tych dźwięków kufli, szumu piwa, tych plusków przelanej piany na podłogę, widząc ten spokój, powolność, patrząc na te filisterskie [3], zalane tłuszczem twarze, na te rybie oczy, możnaby mniemać, iż się jest w jakiej piwiarni w Berlinie lub Monachjum, nie zaś na zgliszczach Chiavatty. Ale wszystko w mieście już było ganz gemüthlich [4], i o zgliszczach nikt nie myślał. Tego wieczoru ludność spieszyła oto do cyrku, raz dlatego, że po twardej pracy rozrywka jest rzeczą równie godziwą, jak przyjemną, powtóre, że mieszkańcy dumni byli z jego przyjazdu. Wiadomo, że cyrki nie zjeżdżają do lada mieściny, przybycie więc trupy hon. [5] M. Dean'a stwierdzało poniekąd wielkość i znaczenie
- ↑ Mahlzeit (niem.) — pora jedzenia; obiad, wieczerza; tu — tradycyjne pozdrowienie, którem Niemcy witają się podczas jedzenia;
- ↑ ależ wie pan, panie Müller, czy to jest możliwe? (niem.);
- ↑ filisterski, przym. od filister (niem.) — samolubny, wygodniś, obojętny na dobro ogółu — tu: pospolity, samolubny;
- ↑ ganz gemüthlich (niem.) — zupełnie miło, przytulnie;
- ↑ hon. (skrócone z honourable, ang.) — szanowny, czcigodny.