Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/031

Ta strona została uwierzytelniona.

dzieci jej nie potrzebowały, czytała, czytała, czytała filozofów niemieckich; kilkanaście miesięcy upłynęło, zanim zrozumiała, że nic nie rozumie i że cała ta ciężka praca, którą dokonała, nie przyniosła jej korzyści żadnej. W innym czasie odkrycie to napełniłoby ją smutkiem, teraz jednak nie myślała o biadaniu nad poniesioną stratą sił i czasu, bo najdroższa staruszka jej szybko bardzo zbliżała się do chwili, w której »majestat starości« ustępuje przed »grozą śmierci«.
Umarła.
Przed skonaniem, resztki duszy jej wzmogły się na siłach, gasnącym wzrokiem szukała pośród obecnych panny Antoniny, a gdy ta wzrok zrozumiawszy, przy łóżku jej uklękła, zeschłą i kostniejącą dłoń swą, w znak błogosławieństwa na głowie jej położyła.
Panna Antonina o chwili tej i o tem niemem błogosławieństwie wspominała zawsze z silnem wzruszeniem. Nazywała je jednem z najpiękniejszych wspomnień swoich. Jednem zato z najprzykrzejszych wspomnień było ofiarowanie jej, w parę dni potem, przez panią domu w rodzaju wynagrodzenia za czułość babce okazywaną, jedwabnej sukni i szczerozłotej broszy, których naturalnie nie przyjęła, i oświadczenie, że przed