ze świstem i, rzuciwszy na stół jedenastą kokardę, rozpoczęła układanie dwunastej.
— Cóż dalej? co dalej? moja panno Czernicka, co dalej? — trzepotało się na stołeczku dziecię. Elf nie spał także i siedząc na kolanach dziecka, dwojgiem czarnych, okrągłych oczu pojętnie patrzał w twarz opowiadającej.
— Dalej — było tak. Dobra pani kochała bardzo, ale to bardzo młodą dziewczynę przez caluteńkie dwa lata. Trzymała ją wciąż przy sobie, całowała często, uczyła mówić pofrancusku, zgrabnie chodzić, mówić i jeść, paciorkami na kanwie wyszywać... potem...
— Co potem? co potem?
— Potem zaczęła ją lubić daleko już mniej, aż nakoniec, raz, wypadkiem spotkała jednego hrabiego. Wtedy, młoda dziewczyna zrobiła się bardzo nudna i — poszła do garderoby... Całe szczęście, że miała ona wiele dobrego gustu i zręczności, dobra pani więc kazała ją wyuczyć krawiectwa i różnych robót i zrobiła z niej swoję pannę służącą. Gdyby nie nadzwyczajna dobroć tej pani, dziewczyna miałaby teraz swoję chatę w szlacheckiej okolicy, męża, dzieci, zdrowie i twarz rumianą. Ale pani ta zapewniła jej los i szczęś...cie... Od lat dwunastu, szyje ona dla niej stroje po całych nocach, ujada się z jej
Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/113
Ta strona została uwierzytelniona.