Czernicka z wielką powagą w głosie i na twarzy, odpowiedziała:
— Potem, — był hrabia...
— A jakim był — ten hrabia?...
— Ten hrabia był — żonaty. Ksiądz spowiednik wytłómaczył dobrej pani, że żonatego kochać nie trzeba, bo można za to pójść do piekła i — sam po hrabi nastąpił.
— A gdzie był ten ksiądz spowiednik?
— Ten ksiądz spowiednik był w Paryżu — ale wkrótce pani wyjechała z Paryża i w mieście jakiemś, wypadkiem, zobaczyła śliczną papugę, blado różową z czerwonym dziobem...
Hela uczyniła żywe poruszenie...
— W Wiedniu... — zawołała — w jednym ogrodzie jest tak dużo, dużo papug... takie śliczne... śliczne...
— Otóż to; — tamta papuga była jeszcze śliczniejszą od tych, które są w Wiedniu... Pani kupiła ją sobie i bardzo pokochała. Więcej jak przez rok nie rozłączała się z nią nigdy. Na noc przenoszono ją z klatką z salonu do sypialnego pokoju. Pani uczyła ją mówić pofrancusku, karmiła ją najwyborniejszemi przysmakami, gładziła jej piórka, całowała w dzióbek...
Tu skończyło się fałdowanie kawałka mory. Czernicka pyszną draperyą zawiesiła na poręczy
Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/115
Ta strona została uwierzytelniona.