skąpo oświetlały izbę dość obszerną, z niskim belkowanym sufitem, ze ścianami okrytemi szczerniałym i chropowatym tynkiem, z podłogą glinianą i wielkim piecem do pieczenia chleba i gotowania służącym, a zapełniającym całą prawie czwartą część izby. Piec był wielki a jednak w starych tych, niskich i cienkich ścianach czuć było zgromadzoną przez zimę stęchliznę i wilgoć. Zresztą, stały tam pod ścianami ławki, stoły, parę krzeseł z żółtego drzewa, komódka ze świętemi obrazkami, dwa niskie tapczaniki do spania, beczka z wodą i beczułka z kwaszoną kapustą, a wpobliżu pieca wąskie i niskie drzwiczki prowadziły do malutkiej izdebki, będącej sypialnią właścicieli domostwa.
Teraz, w większej izbie zgromadzona rodzina mularza zabierała się do jedzenia wieczerzy. Jan, krępy, silny człowiek, z głową nastrzępioną twardemi jak sierść a jak las gęstemi włosy, tylko co wrócił od roboty, twarz i ręce umył w konwi z wodą i, zdjąwszy mularski fartuch swój gliną i wapnem oblepiony, w kamizelce i rękawach grubej koszuli zasiadł przy ścianie, za stołem. Janowa, bosa, w krótkiej spódnicy i chustce na piersi skrzyżowanej, z grubą potarganą kosą odrzuconą na plecy, w przepaścistej głębi pieca rozpaliła duży ogień i gotowała przy nim
Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/119
Ta strona została uwierzytelniona.