reńka... stareńka i bardzo biedna... Jak jej mąż umarł, przy córce zamężnej, co za chłopca wyszła, mieszkała, aż zięć z chaty wypędził... do syna kowala mieszkać poszła, a syn rozpił się, w świat poszedł i zginął bez wiadomości żadnej... starą matkę porzuciwszy... Pan Bóg wie co z nim stało się... Czy zmarł gdzie pod płotem, zwyczajnie jak pijak, czy może i okradł kogo, to go do turmy wzięli i daleko zasłali... To ta Kaśka, zwyczajnie, podziać się gdzie nie mając, na naszej stancyi żyła... Smotrytielowi i pocztylionowym żonkom posługiwała, a latem krowy pasła... Oj, pani moja... biednaż ta Kaśka była na swoje stare lata, biedna!
Tu rękę podniosła, policzek na dłoni wsparła a na twarzy jej odmalowało się takie przerażenie, że zmarszczki jej nawet jakby w niem osłupiały. O przyczynie przerażenia tego, które ją ogarnęło, wiedziałam dobrze.
— Pewno w tej chwili o Michałku swoim pomyślałaś?
Twierdząco wstrząsnęła głową.
— Moja droga pani, moja najdroższa pani, co z nim będzie? co z nim stanie się? Czy on tak samo zmarnuje się, jak ten syn Kaśki?...
Mówiąc to patrzała mi w oczy, a wzrok jej nieruchomy, wśród znieruchomiałych zmarszczek
Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/142
Ta strona została uwierzytelniona.