Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.

wszy upił się w ciągu tych właśnie miesięcy bezrobocia. Miał wtedy lat 19. Bógże wie, co go po raz pierwszy ku wilczym oczom pociągnęło! Podobno garncarz Wincenty zaprosił go do Szlomy na traktament, a potem przez czas pewien dziewka jakaś, bezwstydnem swem, lecz czarnem i ognistem okiem przyciągała go tam niekiedy. Przez czas pewien bywało to tylko niekiedy; potem, przybyły znajomości różne, stosunki, możność i ochota do zbierania i zapraszania wesołych kompanij. Wesołe kompanie stały się namiętnością Michałka; pysznił się tem, że był w stanie spraszać je i częstować, i tem, że lepiej od innych w bilard grał, i tem jeszcze, że kobieca część tych kompanij przepadała za nim. W bilard grał, hasał i hulał po szynkowych izbach, a możnaż hasać i hulać nie pijąc piwa zrazu, potem wódki, a potem tego już trunku, będącego dla szynkowych gości napojem bogów, który wyrabia się z zapalonego spirytusu i ściekających doń kropel cukru, topionego nad sinym płomykiem.
Przed matką i Chlewińskim Michałek czasem usprawiedliwiać się próbował.
— Człowiek pracujący rozrywki potrzebuje... — mówił.
W zimie zaś, kiedy roboty nie miał, powia-