Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/213

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jak Boga kocham, ja na pannę Zofią całą godzinę przed kościołem czekał... U mnie wesoła kompania jest, ale ja wszystko porzuciłem, żeby pannę Zofią zobaczyć... Niech panna Zofia tylko posłucha! Piękniejszej dziewczyny, jak panna Zofia, w całym Ongrodzie niema...
Dziewczę spłonęło ciemnym szkarłatem i, więcej jeszcze cisnąc się do muru i kroku przyśpieszając, wyjąkało:
— Niech pan Michał da mnie pokój! proszę sobie iść ode mnie! proszę... proszę... mnie dać pokój...
Łzy płynąć zaczęły po rozpalonych jej policzkach, z całej siły jednak wstrzymywała się od płaczu i zpod energicznie w tym celu mrógających powiek zobaczyła wielką, czerwoną rękę z rozpostartemi palcami, którą towarzysz jej uderzał się w piersi.
— Jak Boga kocham, — krzyczał — niech mnie w ten moment piorun ubije, jeżeli ja kiedy pannie Zofii co złego zrobić zechcę... Ja pannę Zofią kocham nad życie, nad bogactwo, nad wszystko...
Kilkanaście najbliżej znajdujących się osób wybuchnęło głośnym śmiechem na te oświadczyny miłosne, grubym i ochrypłym głosem pośród miasta i tłumu ludzi wykrzykiwane. Mu-