Strona:Orzeszkowa E. - Panna Antonina (zbiór).djvu/218

Ta strona została uwierzytelniona.

zarobek dawał? żem go w domu moim jak krewnego przyjmował? Pfuj! łotr jaki!
Spluwał, i znowu gadać i rzucać się po kuchni zaczynał.
— Dziewczyna tak jak zgubiona, — krzyczał — ludzie jej za lat kilka szkandalu tego nie zapomną. Wszyscy teraz myślą, że ona z nim romans miała, i kłóć jej tem w oczy będą! Za mąż pójdzie, a jeszcze mąż, jak zechce jej dokuczyć, tym niebywałym romansem i tym szkandalem kłóć jej w oczy będzie!
Ocierał chustką zachodzące łzami oczy i znowu powtarzał:
— Zaco? zaco? zaco on moje dziecko takiem nieszczęśliwem zrobił!
Kobieta stała wciąż przy kufrze, jak słup nieruchoma, ze splecionemi rękoma. Twarz jej okryła się żółtą bladością, powieki mrógały, warga drżała. Od kilku już godzin wiedziała o wszystkiem, co przed kościołem zaszło; spodziewała się tego, co ją teraz spotykało. Kiedy Chlewiński, wykrzyczawszy się i wyskarżywszy, we wszystkie kąty kuchni już splunął i, po raz setny powtarzając, że Michałka na oczy swe widzieć nie chce, ku odejściu miał się, Romanowa poruszyła się z miejsca swego i, ciężko