Strona:Oscar Wilde - De profundis.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.



1) ....Chcą postawić mnie w jednym szeregu z Gilles de Retz’em i markizem de Sade. Niech i tak będzie! Nie będę wytaczał skarg o to.
Jedną z wielu nauk, jakie zdobywa się w więzieniu, jest przeświadczenie, że wszystko na świecie jest takiem, jakiem jest i że takiem pozostanie po wsze wieki.
Nie wątpię też bynajmniej, że średniowieczny rozpustnik i autor „Justyny“ — lepszymi są bądź co bądź towarzyszami, aniżeli Sandford i Marton, bohaterowie naszej literatury dziecięcej....
....Wszystko to odbyło się w pierwszej połowie listopada, przed dwoma laty. Wartki prąd życia uniósł nas z sobą, pozostawiając chwilę ową daleko po za nami. Ludzie, będący na wolności, zaledwie mogą ogarnąć okiem taki okres czasu, — a może i wcale nie mogą, — ja, natomiast, takiego doznaję wrażenia, jak